Google wchodzi na rynek domen

W drugim tygodniu stycznia w Stanach Zjednoczonych oficjalnie zaczęła działać usługa Google Domains. Kolejna pozycja w bogatym portfolio giganta z Mountain View może przynieść znaczące przetasowania w branży rejestratorów domen internetowych. Kwestią czasu pozostaje otwarcie na pozostałe rynki międzynarodowe.

Google Domains swoim intuicyjnym i prostym interfejsem celuje w zwykłych użytkowników sieci, którym nie będzie potrzebna biegła znajomość DNS’ów, by posiadać własną domenę. Przedział cenowy waha się od 12 do 30 dolarów przy rejestracji, a samo przedłużenie po roku ma kosztować nie więcej niż 12 dolarów. Już teraz istnieje możliwość zakupienia domeny z puli setki końcówek. W panelu użytkownik dostaje m.in. możliwość zarządzania poprzez wygodne narzędzia rekordami DNS, subdomenami czy przekierowaniami 301. Interesującą z punktu widzenia właścicieli blogów jest pełna integracja z Bloggerem.

Google akredytację ICANN posiada od 2005 roku, a samo wejście w domeny internetowe zapowiedziane zostało w czerwcu zeszłego roku. Zaproszone osoby mogły testować usługę od sierpnia. Głównym konkurentem na amerykańskim rynku jest GoDaddy, posiadający prawie 40% jego całości. Ubiegłoroczna wiadomość Google już spowodowała opóźnienie wejścia firmy na giełdę, a inwestorzy planujący zakup akcji GoDaddy sceptycznie podchodzą do nowej daty debiutu, którą wstępnie zaplanowano w pierwszych miesiącach 2015 roku. Wynik konkurencji GoDaddy z Google może okazać się znamienny dla całej branży w przyszłości.

Google dzięki swoim rozległym darmowym usługom i potężnymi możliwościami przechowywania danych może przejąć dużą część rynku. Można spekulować, że w celu pozyskania Klientów do nowej usługi, rejestracja w Google Domains będzie się wiązać z darmowym hostingiem, zintegrowanym Gmailem i usługami zapisywania danych w chmurze. Zaletą całej reszty może być znacznie lepsza obsługa techniczna Klientów. Nowy ruch Google w amerykańskiej branży rejestratorów domen doczekał się już określenia „wejścia Wallmartu w twoją okolicę”, co dobrze oddaje jej obawy.

Michał